fot. archiwum prywatne
Zofia Stefanowicz: Pracuje Pani pierwszy rok w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Artura Grottgera w Supraślu. Czy mogłaby Pani powiedzieć czytelnikom „Plastixa”, jakie szkoły Pani ukończyła?
Pani Izabela Magnuszewska: Skończyłam Akademię Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi. Studiowałam na Wydziale Grafiki i Malarstwa. Wcześniej uczyłam się w 2 Społecznym Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Pawła II w Białymstoku. Na Liceum Plastyczne się nie zdecydowałam…
_Czy już w szkole średniej wiedziała Pani, co chciałaby robić dalej?
Tak, o studiowaniu malarstwa marzyłam już przed szkołą średnią!
_Czy jako uczennica myślała Pani o zawodzie nauczyciela?
Jako uczennica chyba nie. Długo nie precyzowałam tego, czym chciałabym zająć się w przyszłości. Na studiach jednak brałam pod uwagę pracę z ludźmi, w grupie, nie potrafiłabym działać tylko w pracowni lub w domu, jako freelancer i w samotności. Liceum Plastyczne okazało się więc być dobrym rozwiązaniem.
_Wybór uczelni był przemyślany czy też zadecydował o nim zupełny przypadek?
Bardzo długo zastanawiałam się, na jakiej uczelni chciałabym studiować. Byłam pewna jedynie kierunku, czyli malarstwa. Początkowo przygotowywałam się do zdawania na Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu. Do Łodzi trafiłam przypadkiem na Dni Otwarte uczelni. I tak zostałam tam na prawie pięć lat. Spodobało mi się, odpowiadał mi charakter samej szkoły i pracowni, które zobaczyłam.
_Co było tematem pracy Pani pracy magisterskiej?
Moja praca magisterska składa się z trzech części. Część główną – specjalizacyjną -realizowałam w Pracowni Malarstwa i Działań w Przestrzeni Publicznej u dr Aleksandry Ignasiak. Stworzyłam tam kilkadziesiąt prac malarskich na niewielkich formatach. Stały się one połączeniem malarstwa z pismem odręcznym, nawiązują do zjawiska pisma asemicznego. W dużym stopniu skupiałam się na samej formie. Obrazy dopełnione zostały spreparowanymi przeze mnie slajdami, wyświetlanymi na starym rzutniku.
Aneks mojej magisterki też jest pracą multimedialną. Tę część realizowałam w Pracowni Obrazowania Fotograficznego u prof. Marka Domańskiego. To praca z pogranicza fotoreportażu opowiadającego o Podlasiu i spotykanych tu wierzeniach. Dużo w niej wyolbrzymień, przerysowań, kolorów, kiczu i kampu, świecidełek. Ostatnia część to praca pisemna, a temat, którego się podjęłam to: Zapis Socjologiczny Zofii Rydet i sposoby jego recepcji. Tworzenie całej magisterki sprawiło mi dużo przyjemności i każda z poszczególnych prac jest mi bardzo bliska.
_Czy czuje się Pani spełniona zawodowo?
Pewnie jeszcze za wcześnie na to stwierdzenie. Dopiero od niedawna pracuję jako nauczyciel rysunku i malarstwa, ale rzeczywiście sprawia mi to ogrom frajdy i przyjemności.
_Czy współczesne pokolenie młodzieży różni się od Pani rówieśników, kiedy byli w naszym wieku?
Na pewno trochę się różni, ale to chyba nieuniknione zjawisko. Żyjemy w czasach, w których wszystko zmienia się w szalonym tempie, również jakość i sposób życia. Ale różnice między poszczególnymi pokoleniami widoczne były przecież od zawsze. Ja nie postrzegam ich jako dobre lub złe. Staram się przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest i z nią gadać, a nie walczyć. Różnice, jakie sama dostrzegam, z pewnością wynikają też z charakteru konkretnych szkół. Liceum Plastyczne to świat artystów. Ja kończyłam ogólniak, w którym pomieszane były różne środowiska.
_Co Panią najbardziej ucieszyło w pracy z nami, a co najbardziej zmartwiło?
Wcale się nie martwię! Liceum Plastyczne to małe ASP. To, co mnie cieszy to wrażliwość uczniów, którą chcą się dzielić. Tak samo jak pracami, szkicownikami, przemyśleniami i tym, co lubią. Fajnie, że są osoby, które dużo działają poza lekcjami i wyznaczonymi na lekcjach tematami.
_Co Pani myśli, kiedy uczniowie nie przynoszą prac? Co Pani chciałaby im powiedzieć?
Żeby wierzyli w siebie! Myślę, że artyści napotykają sporo trudności w próbach odnalezienia się w codzienności i rzeczywistości. Ale da się! Jeśli tylko macie chęć i potrzebę tworzenia, róbcie to. Ufajcie intuicji i dużo szkicujcie.