fot. Kadr z filmu „Zabij to i wyjedź z tego miasta” / Gutek Film
Niezwykła na polską skalę pełnometrażowa animacja Mariusza Wilczyńskiego “Zabij i wyjedź z tego miasta” powstawała aż 14 lat. Jest ona pewnego rodzaju pamiętnikiem. Odbiorca bierze udział w podróży po ciemnych głębinach myśli reżysera. Obrazy, słowa i ludzie, połączone ze sobą nicią wspomnień, owiane są surrealizmem, poetyckością, budują narrację długiego, mglistego snu. Puste dancingi, długie podróże sędziwymi pociągami, szum szarego Bałtyku i duch peerelowskiej stylistyki – wszystko to napawa pewnym rodzajem nostalgii oraz bolesnego przywiązania. Wprowadza w piekło polskich, tonących w dymie z wysokich kominów ulic, pełnych goryczy ludzi – obrazów tak znanych polskiemu widzowi. Wilczyński w swoim filmie porusza sprawy typowo ludzkie, budzące często strach. Śmierć bez pożegnania, ciężka, dołująca starość, brak miłości i zrozumienia, dziecięce traumy wpływające na dorosłe życie – wszystko to oddziaływuje wielkim ciężarem, rozdrapuje rany. Uniwersalność niektórych scen sprawia, że życiowe dzieło reżysera wywołuje w duszy uczucie pustki. Sytuacje realistyczne przeplatają się z nierealnymi, niemającymi skrupułów w swojej wizualności przekazu. Wszystko to tworzy nieoczywisty, bardzo intymny obraz, snuje opowieść owianą senną jawą. Produkcja jest wyjątkowa pod względem plastycznym. Drżąca, linearna kreska idealnie wpasowuje się w charakter animacji. Jej prostota, wręcz surowość, uzupełnia treść, wpisuje się w surrealistyczny, rozczłonkowany bieg zdarzeń.
Rysunki sprawiają wrażenie robionych pod wpływem chwili, na przypadkowych kartkach wyrwanych z notesu, poplamionych kawą i przyprószonych popiołem papierosa. Nadaje im to prawdziwości, ducha realizmu. Wielką zaletą produkcji jest udźwiękowienie, muzyka Tadeusza Nalepy w niesamowity sposób łączy się z warstwą wizualną. Dźwięki bluesowej gitary oraz charakterystyczny głos artysty, które są wręcz wpisane we wspomnienia i świadomość Polaków, nadają obrazowi jeszcze większy wyraz emocjonalny, uderzając widza płynącą z nich nostalgią. Podczas seansu można usłyszeć znane nam głosy, niestety zmarłych już, wielkich postaci polskiej kultury, m.in. Ireny Kwiatkowskiej, Andrzeja Wajdy oraz Tomasza Stańki. ”Zabij to i wyjedź z tego miasta” zostawia oglądającego bez promyka nadziei, samego ze swoimi myślami. Towarzyszący widzowi przez całą długość seansu mrok i smutek sprawiają, że film jest niezwykle trudnym emocjonalnie przeżyciem, wymagającym od widza pełnego skupienia. Porywa swoją wyjątkową oprawą wizualną i dźwiękową. Jest to obraz wart uwagi, zapadający głęboko w świadomość oraz otwierający oczy na prawdziwy, niestety, często brzydki, otaczający nas świat.

Rysunki sprawiają wrażenie robionych pod wpływem chwili, na przypadkowych kartkach wyrwanych z notesu, poplamionych kawą i przyprószonych popiołem papierosa. Nadaje im to prawdziwości, ducha realizmu. Wielką zaletą produkcji jest udźwiękowienie, muzyka Tadeusza Nalepy w niesamowity sposób łączy się z warstwą wizualną. Dźwięki bluesowej gitary oraz charakterystyczny głos artysty, które są wręcz wpisane we wspomnienia i świadomość Polaków, nadają obrazowi jeszcze większy wyraz emocjonalny, uderzając widza płynącą z nich nostalgią. Podczas seansu można usłyszeć znane nam głosy, niestety zmarłych już, wielkich postaci polskiej kultury, m.in. Ireny Kwiatkowskiej, Andrzeja Wajdy oraz Tomasza Stańki. ”Zabij to i wyjedź z tego miasta” zostawia oglądającego bez promyka nadziei, samego ze swoimi myślami. Towarzyszący widzowi przez całą długość seansu mrok i smutek sprawiają, że film jest niezwykle trudnym emocjonalnie przeżyciem, wymagającym od widza pełnego skupienia. Porywa swoją wyjątkową oprawą wizualną i dźwiękową. Jest to obraz wart uwagi, zapadający głęboko w świadomość oraz otwierający oczy na prawdziwy, niestety, często brzydki, otaczający nas świat.
